Zioła ponad podziałami - relacja z weekendowego warsztatu w Rabryce


Wydarzenia z poprzedniego weekendu mogłabym spokojnie rozdzielić na trzy inne.
Wraz z z lokalnym centrum kulturalnym, Rabryką, organizowałam weekendowe warsztaty w duchu kreatywnego relaksu. 


I to wydarzenie zajmuje w moim sercu szczególne miejsce. Było tak miło, tak pięknie - no i dla mnie, jak zwykle, bardzo intensywnie. Ale ja naprawdę lubię wpadać w ten warsztatowy wir opowiadania, pokazywania, rozmów, zapachów i emocji. Czuję się wtedy po prostu bardzo żywa. I bardzo na swoim miejscu.


Z moim asystentem;)

Nasz ogródek miał swój debiut sceniczny - poszliśmy do niego na spacer zielarski - tak się składa, że Rabryka to nasi sąsiedzi:)

I chociaż było o czym opowiadać - bo w KAŻDYM ogródku można znaleźć całą masę surowców kosmetycznych - uczestniczki były bardziej zainteresowane szabrami poziomek i porzeczek oraz degustowaniem liści o różnych smakach. I super :) Najlepiej uczyć się przez zmysły. Tola zrobiła w naszej szklarni magiczny ogród expercience - no po prostu zrobił się tej wycieczki jakiś minifestiwal!




Z ogródkowych skarbów zrobiliśmy ultraziołowy szampon na lato i ultraporzeczkowy krem do twarzy. Każdy skomponował indywidualnie bezkompromisowe perfumy przeciw komarom i kleszczom na bazie PMD - skuteczne i pachnące.




W międzyczasie Kornel, jedyny mężczyzna na naszym warsztacie, poprowadził jogę - idealny balans między wysiłkiem, zabawą i relaksem. Ale dobrze nam to wszystkim zrobiło!


W sobotę wieczorem załapałyśmy się na koncert relaksacyjny Kamili Watral - wisienka na torcie po dniu pełnym wrażeń.  



A pomiędzy tymi wydarzeniami były te mniej spektakularne, ale równie magiczne momenty - wspólne gotowanie, wspólne posiłki, rozmowy.

I chyba ten ostatni punkt programu jakoś najbardziej mnie poruszył.



W warsztatach brały udział kobiety o różnym pochodzeniu - z Polski, Niemiec, Syrii i Ukrainy. Ale to nie robiło żadnej różnicy. Narodowość jest bardzo często pierwszą i niepokonaną barierą do zapoznania się z drugim człowiekiem - i to nie ze względu na język. Na tym warsztacie nie był to jednak żaden temat. Kobiety rozmawiały ze sobą, śmiały się, spędzały miło czas  - i nie miało to żadnego znaczenia, skąd pochodzą.


Mam często takie wrażenie, że integracja to jest tylko takie puste słowo, kolejny projekt do zrealizowania, sztuczny twór przenoszony na siłę z urzędów i dokumentów.

Prowadzę od ponad 7 lat kursy integracyjne i wysnułam przez ten czas pewną teorię - integracja zadziewa się wtedy, gdy po prostu razem dobrze się bawimy. To nie lekcje o zasadach życia w Niemczech sprawiały, że ludzie się otwierają na siebie, lecz np. granie w kalambury.

Zabawy nie da się wymusić. Ale można stworzyć ku temu odpowiednie warunki i patrzeć się, jak zadziewa się magia.

Ten warsztat potwierdził moją teorię. 


Moje ulubione zdjęcie z warsztatów <3 Wszystkie zdjęcia prócz podpisanych są autorstwa Kaliny Bader z Rabryki, która koordynowała te warsztaty:)


I na koniec jeszcze wspomnę, że to wszystko wszystko było darmowe dzięki funduszom Interreg. Cieszę się, że takie inicjatywy są wspierane, bo ma to dużo większe znaczenie niż mogłoby się wydawać. Szczególnie teraz, kiedy spojrzymy na wyniki lokalnych wyborów sprzed dwóch tygodni.



Zdj. Daria

Zdj. Daria




Komentarze

Popularne posty

instagram @klaudia.herbalizm

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © HERBALIZM